wtorek, 29 października 2013

Rozdział 2 {Ja się zmieniłam...}

Nagle okno się odchyliło a przez nie wpadł mały złoty liść z wierzby. Miał niesamowity kolor, cały złoty i to nie taki żółty, ale złoty, wyglądał jak znak tego że Marco robi dobrze chcąc mi pomóc, nie wiem czy to coś da, dawno się uśmiechałam, nie że nie chciałam ale nie umiałam. Liść wylądował na moich włosach, a Meksykanin powoli go ze mnie zdjął, złapał go za ogonek i przekręcił w palcach, po czym posłał mi promienny uśmiech. moje kąciku ust mimowolnie podniosły się lekko do góry po czym znowu wróciły na swoje poprzednie miejsce. To był pierwszy prawdziwy uśmiech od pół roku, może i nie był całkowity, ale był.
-Dzień dobry!- Przywitał się z nami Pablo, który właśnie wszedł do sali po czym usiadł na scenie, a ręce położył po bokach.- Jutro przyjeżdża do na burmistrz ze swoją córką ponieważ chce ją tu zapisać. Lecz chce wiedzieć jak sobie radzicie, dlatego zaśpiewacie mu Juntos Somos Mas.- oznajmił dyrektor z uśmiechem. Na pierwszy rzut oka było widać ze jest szczęśliwy że może gościć u nas tak ważnego gościa. Lecz coś ukrywał coś co chyba tylko ja dostrzegałam Pablo był zdenerwowany. Pewnie bał się że coś nie wyjdzie, lecz ostatnie zdanie które wypowiedział wszystko wyjaśniało.- Choreografie przećwiczycie z Gregorio.- Oznajmił i wyszedł. Bał się naszej reakcji. Nikt się nie cieszył, nawet Ludmiła, a ona jest ulubienicą nauczyciela tańca. Rzeczywiście ja również nie cieszyłam się akurat on ma nam pomóc z tańcem, lecz darzę Gregoria szacunkiem i wiem że jest znakomitym tancerzem, jego choreografie są skomplikowane, ale gdy się ich nauczysz wszystko wygląda perfekcyjnie. Po chwili do sali wszedł wyżej wymieniony nauczyciel i uśmiechną się do nas chytrze.
-Pewnie już wiecie że przygotuje z wami choreografie na jutro.- mówił spokojnie i miło, co było do niego nie podobne.- Więc do sali baletowej!- krzykną, no i wszystko jasne. Wszyscy natychmiastowo zerwali się z miejscy łapiąc swoje rzeczy i pognali do sali, oczywiście razem ze mną.

~~~~~

Rano obudziła mnie zimna ciecz na twarzy. Otworzyłam powoli oczy by zobaczyć co się stało. Nade mną stał uśmiechnięty od ucha do ucha Marco. Zdziwiła mnie jego obecność, była 6 rano, a on jest na nogach. Dziwne było to że tu jest, kiedyś często się odwiedzaliśmy, ale po mojej zmianie to również się zmieniło, mimo że tego nie chciałam.
-Co ty tu robisz?- spytałam zdziwiona, zwykle sama się budziłam, sama wychodziłam do szkoły i sama z niej wracałam, tak było dzień w dzień.
-Przyszedłem odwiedzić moją przyjaciółkę.- zaśmiał się promienie. Teraz dopiero zauważyłam jak się różnimy. On zawsze uśmiechnięty i pełny energii, a ja smutna i przygnębiona. Kiedyś tak nie było. Za dawnych czasów byłam wesoła, radosna, pomocna, lecz czasami byłam wredna i bardzo często byłam uparta. Te trzy ostatnie mi zostały.- Fran nie chcesz żeby było tak jak dawniej?- spytał się mnie meksykanin po czym usiadł na brzegu łóżka. Spojrzałam na niego dziwnie, ponieważ chciałam tego nad życie. 
-Jasne że chce by było tak jak dawniej, ale to nie łatwe.- powiedziałam i usiadłam obok niego, a moją głowę oparłam o jego ramię. Pamiętam jak było kiedyś ja zawsze dostrzegałam plusy nawet w najgorszej rzeczy czy zdarzeniu, on mnie rozśmieszał i był przy mnie gdy go potrzebowałam, a ja byłam przy nim. Nadal się wspieramy lecz ta nić porozumienia która nas łączyła, zaczęła znikać i teraz nasza przyjaźń wisi na włosku, który w każdej chwili się urwać, a my już nigdy się ze sobą nie zaprzyjaźnimy.
-Nie martw się, zawszę będę przy topie. Pomogę Ci by znów byłaś taka jak dawniej, zawsze uśmiechnięta i pełna energii. Ja wiem że gdzieś tam w środku nadal jest ta moja Fran i udowodnię to.- oznajmił i pogładził mnie po policzku. Po moim ciele rozlała się fala ciepła, było tak od kąt pamiętam jak tylko mnie dotkną.
-A kto Cię wpuścił?- spytałam się. Dopiero przed chwilą zorientowałam się że Viola i Pan Castillo jeszcze śpią, a Ramallo jest we Francji, ponieważ chciał odwiedzić swoją siostrę. Więc co on tu robi?
-Olga mnie wpuściła.- zaśmiał się, szczerze i promienie. Kiedyś gdy tak się śmiał sama się śmiałam, ale wszystko się zmieniło, Ja się zmieniłam...
****************************************************************************
Sorki ze taki krótki xd 
Dzięki za 9 komentarzy pod ostatnim rozdziałem! (Dokładniej jest 10 ale tam jest jeden mój xD)
Kocham was całym serduszkiem :*
Ewka<33

4 komentarze:

  1. Cudo *-*
    Nw co powiedziec
    No poprostu cudo *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. cudo normalne. Nie mogłam sie doczekać tego rozdziału. No i sie doczekałam. Nie no cudnyyyyyyyyyyyyy <3 kocham twoje opowiadanie. Liczę na szybką Marcescę <3 i szybki next ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. niesamowity <333
    haha, nikt nie cieszy się na choreografię Gregoria :D
    Marco jaki kochany *.*
    "Olga mnie wpuściła" :D
    czekam na next ;***

    OdpowiedzUsuń