Leżałam na
łóżku i cierpiałam. Mijały tygodnie, a nawet miesiące, a ja nadal cierpiałam.
Nie mogłam zapomnieć tamtego dnia, dnia w którym on zrobił mi takie świństwo.
Codziennie myślę o tym co by było gdyby. Racja, tęsknię za tamtymi czasami, za
tymi wszystkimi magicznymi chwilami i za nim…
-Fran rusz
się wreszcie!- moja przyjaciółka starała się mnie zedrzeć z łóżka, lecz ja
otuliłam się bardziej kołdrą i coś do mnie dotarło dzisiaj mija pół roku od
tamtego dnia, po chwili łzy zaczęły zbierać mi się w oczach po czym spłynęły
swobodnie po różowym policzku. – To dzisiaj?- spytała się sama siebie
Violetta.- Kochanie, on nie zasługuje na żadną twoją łzę.- gładziła mnie po
plecach. – Mimo że to był najgorszy dzień w twoim życiu, nie tylko z powodu że
ten idiota z tobą zerwał, ale że straciłaś rodziców. Lecz proszę nie płacz.
Jeszcze spotkasz swojego księcia, a poza tym teraz jesteśmy siostrami.-
pocieszała mnie brunetka. Zrobię tak jak co dzień. Gdy ktoś mnie spyta
,,Wszystko w porządku?’’ uśmiechnę się i odpowiem ,,Oczywiście.’’ Cały czas
będę się uśmiechać, mimo że nie będzie to szczery uśmiech, to obejdę się bez
zbędnych pytań. Podniosłam się powoli na łokciach, a po chwili już siedziałam
na brzegu łóżka.- Dobra to ja lecę, a ty się ubieraj.- oznajmiła Violetta po
czym wyszła. Nie chciałam wstawać, nie chciałam żyć, jedyne czego naprawdę
chciałam to spokój. Powoli zeszłam z łóżka, po czym wyciągnęłam z szafy jeden z
przygotowanych wcześniej zestawów. Weszłam do łazienki, obmyłam twarz by nie
było widać śladu łez mimo że czerwone oczy nie znikną tak szybko. Ubrałam się w
lekko za duży sweter w biało- zielone paski, jasno różowe spodnie, kremowe
wysokie conversy. Do uszu włożyłam kolczyki- perły pudrowego koloru, na palec
założyłam złoty pierścionek, przez szyje przewiesiłam wisiorek z pacywką, a
potem założyłam komin, bo na polu było zimno. Włosy rozczesałam i z prawej
strony złapałam pasmo włosów i spięłam wsuwką, usta musnęłam błyszczykiem o
smaku pomarańczy, a rzęsy pomalowałam tuszem. Wychodząc z pokoju złapałam
kremową torebkę i przewiesiłam ją przez ramię.
~~~~~
W szkole co
chwilę ktoś mnie się pytał czy wszystko w porządku. Cały czas odpowiadałam
,,Tak.’’ Po czym odchodziłam. Nie lubiłam jak ktoś się nade mną lituję, nie
chciałam tego, dla mnie wystarczy samotność. Usiadłam na parapecie i patrzyłam
się przez okno, na ptaki, były wolne, szczęśliwe, i nie płakały tak często jak
ludzie, radziły sobie inaczej. Ja też
radze sobie inaczej. Pomyślałam, a
moje oczy zaświeciły się od słonych łez, jak spojrzałam na lewą rękę na której
były tysiące blizn, podciągnęłam sweter bardziej na rękę, by nie było wdać ran.
-Fran
wszystko gra?- spytała się mnie Naty. Natalia była moją przyjaciółką, mimo że
tyle nas różnią.
-Wszystko
gra.- wymamrotałam i oparłam głowę o szybę. Za oknem było pięknie, przez park
wiodła alejka pełna płaczących wierzb i kwiatów.
-Fran proszę
porozmawiajmy.- prosiłam mnie Navarro, lecz ja nie byłam gotowa.
-Naty ja nie
mogę. Odjedź proszę.- poprosiłam z łzami w oczach, ja już nie dawałam rady, cały
świat mnie powalał. Trudno mi było się przełamać by z kimś rozmawiać, wyjść z
pokoju czy uśmiechnąć się. Lecz nie dam rady mówić o tym co się kiedyś
wydarzyło.
Siedziałam
na tym parapecie i patrzyłam w dal, rejestrowałam każdy szczegół nawet
najmniejszy. Widziałam śmiejące się dzieci które biegały po parku, kwiaty
rosnące wszędzie, spadające liście, ptaki szybujące na niebie, wszystko co
piękne i wesołe.
-Hej.-
usłyszałam głos Marco. Obróciłam w jego stronę głowę, a on się lekko uśmiechną,
choć wiedział że nie odwzajemnię jego gestu.
-Cześć.-
wymamrotałam.
-Mogę się
dosiąść?- spytał się mnie i pokazał na parapet. Podkuliłam nogi pod głowę i
kiwnęłam na znak żeby siadał.- Jak się czujesz?
-Dobrze.-
skłamałam, a on popatrzył się na mnie jag by skanował każdy szczegół mojego
ciała.
-Mnie nie
oszukasz.- powiedział, a ja spuściłam głowę w dół. Bałam się rozmowy na ten
temat mimo że mogła by mi pomóc.- Francesca spójrz na mnie.- poprosił i złapał
mój podbródek tak by patrzyłam mu prosto w oczy. Nie wytrzymałam, rozpłakałam
się.- Ciiii wszystko będzie dobrze.- pocieszał mnie i gładził mnie po plecach.
Jego dotyk mnie uspokajał, pomagał poradzić sobie z problemami. Pierwszy raz
poczułam się tak bezpiecznie.
-Naprawdę
chcesz usłyszeć co się stało?- spytałam się, wreszcie postanowiłam się komuś
wygadać. Miałam dość duszenia tego wszystkiego w sobie, chciałam zacząć żyć od
nowa, a opowiedzenie tego wszystkiego może być pierwszym krokiem do szczęścia.
-Jasne że
chcę.- oznajmił chłopak i pocałował mnie w czubek głowy, niby taki mały gest a
dodał mi mnóstwo odwagi.
-Wiesz że
kiedyś chodziłam z Tomasem?- spytałam chłopaka, a on przytakną lekko głową.-
Okazało się że mnie przez ten cały czas zdradzała.- wychlipałam, racja nikt o
tym nie wiedział, wszyscy sadzili że on zerwał ze mną, a nie że to tak
wyglądała.- Tego samego dnia straciłam rodziców.- płakałam. Przeźroczyste łzy
spływały po moich policzkach, rozmazując makijaż, przy okazji robiąc małą
dróżkę na moim jasno różowym policzku, ale było mi lepiej, zrzuciłam kamień z
serca.
-Fran, ja
nie wiedziałem. Przepraszam.- przeprosił mnie i mocniej przytulił, a ja
wtuliłam się w jego tors.- Mam pomysł. Sprawimy by twoje życie nabrało kolorów.
Tak jag było dawniej! Gdy zawsze się uśmiechałaś i to ty pocieszałaś płaczących
ludzi, a nie płakałaś.- mówił z taką pasją w głosie że na mojej twarzy
mimowolnie pojawił się cień uśmiech.- Na początek musimy doprowadzić cię do
uśmiechu.- chciałam coś powiedzieć ale mi przerwał.- Ale taki szczery.- zaśmiał
się. Nagle...
************************************************************************
Wiem ze beznadziejny xd
Jeśli chcecie wiedzieć to chwilę potrwa zanim Fran uśmiechnie się tak naprawdę ;)
Mam nadzieje że ktoś skomentuje te wypociny xD
Ewka<33
Swietny
OdpowiedzUsuńCudowny
I taki taki taki
Nie umiem tego opisac.
Paprostu smutno mi sie zrobilo gdy to czytalam.
Czeam na next.
/Ciasteczko0
Rozdział ciekawy. Opowiadanie zapowiada się bardzo interesująco. Mam pytanie??? Czy tu będzie Marcesca??????????????????????
OdpowiedzUsuńBędzie ^^
UsuńTaaaaaaaaak <3 super kocham ich. Pozdrawiam
Usuńgenialny <333
OdpowiedzUsuńjejku jak czytałam smutni mi było ;(
Tomas ją zdradził, a w ten sam dzień straciła rodziców ;(
Marco pocieszający *.*
Nagle co ?
czekam na next ;***
świetny ♥
OdpowiedzUsuńobserwuję :**
TOMAS NO NIE I RODZICE ;(
Marcesca ♥
czekam na next :**
MARCELA *.*
Zapraszam :) Niezłe ;3
OdpowiedzUsuńjedna uwaga. Jakby - nie, jag by i jak, nie jag :D
OdpowiedzUsuńA tak poza tym to świetny pomysł i bardzo mi się podoba, a ja czekam na dalszą część. Wybacz, że zwracam ci uwagę, ale nie chcę dopiec tylko pomóc :)
Pozdrawiam i życzę weny
Carmen E.
Cześć! Bardzo się cieszę, że udało mi się znaleźć tego bloga. Swoją drogą, ostatnio odkrywam wiele, fascynujących blogów, ale tutaj nie o tym.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem, masz naprawdę niepowtarzalny talent. Piszesz lekko, co jest niesamowite. Idealnie opisujesz odczucia bohaterów, co nie zdarza się często. Uwierz mi, natknęłam się już na wiele opowiadań, składających się z samych dialogów...
Na koniec, chciałabym zaprosić cię do siebie. Liczę na szczerą opinię:
violetta-and-her-world.blogspot.com
Pozdrawiam! :)
Świetny , cieszę sie ,że znalazłam twój blog, uwielbiam Francescę!
OdpowiedzUsuńMasz dobry pomysł , czekam na kolejne rozdziały!
http://violettadisneypoland.blogspot.com/